Stacja Muzeum i okolice
Ostatnio słyszy się wiele obietnic. Taki mamy klimat. Jedną z nich jest dość szeroko komentowana zapowiedź przeniesienia Muzeum Kolejnictwa. Obecnie zajmuje ono budynek byłego dworca kolejowego Warszawa Główna (przy ul. Towarowej, w pobliżu. pl. Zawiszy), a trafić ma w tereny położone na Odolanach, w wagonowni Warszawa Szczęśliwice.
Jak każdego chłopca, od dziecka interesowały mnie rozmaite pojazdy mechaniczne. Zresztą, powiedzmy wprost, czy może nazwać się prawdziwym mężczyzną facet, który nie wie, co to EN57? No właśnie. Takoż wszystkie portale ochoczo powtarzają wieść gminną, a mieszkańcy ul. Włodarzewskiej z pierwszego pokolenia drapią się po głowach, gdyż lokomotywowni żadnej tam nie uświadczyli (co najwyżej lokomotywę). Dla porządku przyznać trzeba, że Park Szczęśliwicki też ma swoją historię kolejową która łączy się zresztą z naszą dzielnicą, jednakże nie o tym dzisiaj. Wagonownia Warszawa Szczęśliwice i Lokomotywownia Odolany znajdują się dziś na terenie dzielnicy Wola, a nazwy są historyczne.
Nowa lokalizacja Muzeum Kolejnictwa (Stacja Muzeum) znajduje się rzut butel…. beretem od naszego Osiedla Tęczowego – niewiele myśląc zatem (bo i rzadko mam w zwyczaju ten osobliwy rytuał) postanowiłem uwiecznić i podzielić się z Czytelnikami tym, co zobaczyłem. Wszak tuż po wyborach prace nad nowym Muzeum ruszą z kopyta (wspomnicie me słowa) – jest to więc zapewne ostatni kolejowy gwizdek na pokazanie tego miejsca w stanie obecnym.
Oto tunel pod liniami kolejowymi: na Katowice, na Poznań i podmiejską na Grodzisk Mazowiecki. Na jego końcu niczym światełko majaczy budynek Szczęsna 7C. Przejście tymże tunelem, wszak niebezpieczne, jest najkrótszą drogą z Osiedla do interesujących mnie dziś rejonów (choć ja, wiadomo, wybrałem tą okrężną). Linia ta jest łącznicą pomiędzy stacją Warszawa Al. Jerozolimskie a stacją Warszawa Główna Towarowa. Jest ona w ciągłym użytku i zelektryfikowana, co może dziwić, bo pewnie z przekory jeżdżą po niej głównie spalinowe diesle, po których kapeć można porównać jedynie z tym co pozostawia za sobą Golfik III 1.9 TDI.
Oto znajdujemy się już na terenie Woli. Rzut oka na centrum Warszawy: w oddali widzimy biurowce, a po lewej stronie kłania się nam szpaler drzew. Czy jest na sali dendrolog? Las rąk. Stawiam, że drzewa posadzone zostały wraz z budową tego rozległego obiektu kolejowego, czyli w latach 20. XX wieku. Ciekawe, czy za 90 lat równie pięknie prezentować się będą analogiczne sadzonki wzrastające przy węźle autostradowym Pruszków; jednak dziś nie o tym. Zaniepokoił mnie widok płotu z drutem kolczatym przebiegającym w koronach drzew.
Zatem ostatni rzut oka na Osiedle Tęczowe – i naprzód, ku przygodzie!
Uważny Czytelnik bez trudu zauważył, że na poprzednich fotografiach płot był po lewej, a teraz jest po prawej. Cóż, wszystko co piękne, ma swój koniec, także i płot. Bez potrzeby demontażu tegoż bez trudu znalazłem się na torze należącym do wagonowni.
Dlaczego tramwaje, jak skręcają to piszczą? Otóż wynika to z budowy torowiska, stożkowego kształtu koła i ich prędkości. Jako że pojazdy szynowe nie mają układu kierowniczego, a skręcać przecież muszą, zakręty brane są z odpowiednią prędkością, aby siła odśrodkowa przesunęła koła po wewnętrznej na mniejszą średnicę. Brzmi dość zawile, ale tak naprawdę jest genialne w swej prostocie. Niestety, gdy prędkość jest niewystarczająca, koła piłują torowisko, czemu towarzyszy znany nam pisk. Jako że przy przetokach wagonów prędkości są bardzo niskie, cierpi na tym torowisko – czego wyślizganą szynę na dowód prezentuję powyżej.
Why so serious…? Czytałem w szkole podstawowej lekturę Ten Obcy. Tytułowy bohater też był na Z… 🙁 Trudno, skupmy dziś się na rubieżach tego ściśle tajnego obiektu.
Kilka kroków dalej, możemy obserwować resztki cywilizacji, ul. Potrzebna.
Gdzie kończy się asfalt, zaczyna się trelinka.
Za każdym razem gdy mijam ten napis, choć przyznam że niezbyt często, urzeka mnie od nowa piękno naszej Polszczyzny. Ileż niedopowiedzeń w tym pozornie błahym haśle reklamowym? Na jakże wiele sposobów można interpretować zdanie: Węgiel koks miał groszek? Czy to sympatyczne warzywko utraciło zapasy supli na siłkę i na rozstrój żołądka? Czy też może amator sztangi zjadł właśnie puszkę PRL-owych M&Msów? Tego się już nie dowiemy, jeśli jednak wspomniany groszek przywiozą mi tym właśnie pomarańczowym Jelczem z drugiego planu, to pławiąc się w prestiżu i splendorze będę go zamawiał z dostawą do pracy i do domu co tydzień! (1. dopóki nie znudzi mi się groszek w sensie kulinarnym. 2. zdjęcie zawiera lokowanie produktu.).
Krzywy tor. Przegonić Pędolino tam i nazad po nim a jak się zepsuje, to będą nam musieli oddać samolot. Proste.
Mieć działkę na Odolanach a na niej gołębnik i Mazdę 6 drugiej generacji. To musi być ciekawa historia…
WTEM!
Nie wiem czemu, ale te dwa widoki nieodparcie kojarzy mi się ze sobą.
Podążając dalej trafiamy na przystanek kolejowy Lokomotywownia Odolany. Wieść gminna niesie, że onegdaj z Dworca Zachodniego co dzień rano i po południu z nieistniejącego peronu najbliżej kas biletowych od strony Tunelowej odjeżdżał pojedynczy, nieujęty w rozkładzie jazdy EN57 dowożący pracowników do pracy. Jako że składu oficjalnie nie było, nie można też było na niego kupić biletu. I zapewne ten ekonomiczny impas był przyczyną, dla której połączenie to zlikwidowano zastępując je nudnym busem.
Perła wśród wieprzy – jedyna spółka giełdowa z grupy: PeKaPe Cargo S.A. !
Podążamy dalej wzdłuż ogrodzenia. W byłych ogródkach działkowych widać słupy z podkładów kolejowych. Maszyniści mówili, że po drewnianych lepiej się jeździło niż po betonowych, bo mniej trzęsło. Pewnie z tego samego założenia wyszedł jegomość stawiający te słupki właśnie tu.
Dacza. Ciekawe, czy to jest właśnie ten słynny Domek z Exbudu?
A tu murowana stróżówka. Poza ogólnym kiepskim stanem uwagę zwraca zaskakująco dobra kondycja cegieł, czy ceramicznych dachówek. Ani chybi, przedwojenne.
A to już raczej z czasów wojny. Dziury po kulach, dookoła porozrzucane jabłka. Przypadek?!
Rzut oka na zagospodarowaną część wagonowni, którą to Szybka Kolej Miejska wzięła w 20-letnią dzierżawę. Niestety pomimo aparatu na szyi, nieobecność Pana Piotra Z. spowodowała, że nie mogłem bezkarnie buszować z aparatem po tym terenie. Mam zdjęcia sprzed roku, kiedy to problem ten nie stanowił problemu, ale dziś pogoda nastrajała optymistycznie, po co się szarpać i robić kłopot panom z ochrony. Załatwię oficjalne wejście i spokojnie wszystko zobaczę. Kiedyś na pewno.
Czy te linki służą do suszenia wypranych skarpetek w powiewie przejeżdżających składów? Zapewne też, ale przede wszystkim do zdalnego przestawiania zwrotnic. Wot, technika!
Bo i jest co przestawiać. Dać kąputer, od razu by się pomylił.
Dół, tunel, cięcie, lewa 30!
Im bliżej centrum, tym gęstsza zabudowa. Dotyczy to również słupów trakcyjnych.
Życie to sztuka wyboru. Od razu w lewo, łagodnie w lewo albo trochę prosto a potem w lewo.
A tu już przenosimy się do ogródka PKP Intercity. Widzimy dwie TAKIE SAME lokomotywy. Takie same, bo obie mają zeza. Jednak w błędzie ten, kto bezkrytycznie przyjął tą prowokację. Otóż lewa jest pasażerska, prawa uniwersalna. Lewa słabsza, ale podaje ogrzewanie na wagony, prawa mocniejsza i… też podaje ogrzewanie. Wiem, że Wasze życie bez tej informacji było niepełne. Nie musicie dziękować.
Stacja WKD Reduta Ordona. Kiedyś peryferyjna, teraz wykorzystywana ludnie przez pracowników pobliskich biurowców.
Nazwę stacji owej upamiętnia pobliski pomnik: “Tu dnia 6-go września roku 1831 w walce z przemocą moskiewską została wysadzona w powietrze REDUTA ORDONA. Obrońcom Ojczyzny – cześć!” O tym miejscu powstał także wiersz Mickiewicza z tym samym tytułem. Było w szkole. A jeśli komuś nadal nic to nie mówi, to jak następnym razem wybierze się na szoping do KERFUR REDUTA – to to właśnie stąd ta reduta.
Hmm. Nie wiem jak to skomentować. Chyba tylko tyle, że to ul. Włochowska – tak właśnie, od przedwojennego miasta Włochy. Gdy węzły kolejowe nie były tak rozbudowane, można było tą ulicą trafić niemal prosto na nasze osiedle.
TYMACZASEM!!!!
Będąc tak blisko nie mogłem odmówić sobie przedstawienia jednego z ostatnich ocalałych Tupolewów Tu-134A w Polsce. Ten konkretny znajduje się na terenie policyjnym i służy do ćwiczeń jednostek antyterrorystycznych. Wiecie, Dziewulski, Borewicz, pogoń startującego Antonowa Gazikiem I te klimaty. Wybornie!
W nosku siedział nawigator. Samolot ten był produkowany do 1984 roku. Dzisiaj samoloty tego typu mają dwóch członków załogi – ten, mimo że średniego zasięgu, mógł mieć ich nawet czterech: dwóch pilotów, mechanik oraz właśnie nawigator.
Samolot służył w barwach PLL LOT jako SP-LHC Janusz Kusociński. Zakończył służbę w marcu 1993 roku.
Pozostały tylko obudowy silników z widocznym na boku oznaczeniem modelu. Jako że egzemplarz ten jest już nieco nadszarpnięty, był pomysł, aby go godnie zastąpił SP-LPC, czyli Boeing 767, którym kapitan Wrona szczęśliwie wylądował na Okęciu bez wysuniętego podwozia 3 lata i 1 dzień temu.
Taki sam układ (statecznik a ponad nim ster wysokości) znajdziemy w większych eksploatowanych wówczas przez LOT samolotach: Tu 154 czy Ił-62.
Samolot ten jest widoczny z wiaduktu al. Jerozolimskich. Wystarczy będąc na szczycie spojrzeć w prawo. Używany, ale z gwarancją.
I to by było na tyle! Plan wycieczki uległ kilku modyfikacjom w czasie jej trwania, ale jak mawiał klasyk: Wybacz moje złoto, ale wieczór taki piękny, że szedłem piechotą!
Natomiast jeśli czytają mnie znawcy poruszanych tematów, z przyjemnością przyjmę krytykę lub doprecyzowanie poruszanych tematów.
Tagi: lokomotywownia, odolany, ordona, osiedle tęczowe, reduta, sp-lhc, stacja muzeum
Kategoria dookoła osiedla, na luzie komentarzy 5 »