W oczekiwaniu na zbliżające się Poważne Tematy z Których Nie Wypada Żartować*, pozwolę sobie zająć uwagę Szanownych Czytelników kilkoma przemyśleniami filozoficznymi:
Bo czyż Matka da złe słowo powiedzieć na dziecię szkaradne, które w swym łonie w bólach powiła?
A czy Ojciec odepchnie swego pierworodnego (nawet jeśli nie jego, bo Matka z autobusem Arabów… , ale on i tak kocha jak własne)?
Alegoria naszej metafizycznej Rodziny na Swoim ciąży nam niczym mutra na skroniach. Czy jednak należy się temu dziwić? Matka znając swoje małżeńskie obowiązki wszak wiedzieć powinna, że Ojcu tęskno do aktu być może i dostępu do tegoż wzbraniać mu się nie powinno.
Tymczasem latorośl mimo chorób rozlicznych, wspak przeciwnościom losu zakwita niczym motyl z dżdżownicy – i oto właśnie przyłapane zostało, jak w nocy zrobione na bóstwo z imprezy wracało i takoż się prezentowało:

Ugory przecina ściana zachodnia Osiedla Tęczowego

Niczym w Rio de Janeiro płoty oddzielają kondominia od faweli

Zaczarowany ogród już po drugiej stronie chodnika.

Drzewo przerosło lampę

Drzewa w fazie wzrostu służą mieszkańcom pierwszego piętra

Lampy dzięki swemu daszkowi oświetlają wyłącznie chodniki nie świecąc w oczy pilotom przelatujących Dreamlinerów!

Oświecenie – tylko pewnych granicach

Z balkonów dogodnie obserwować można aeroplany

Pas na ulicy urywa się w połowie nieprzypadkowo

Nawet drzewa są ciekawe, co za płotem (oknem) się wyczynia!

Szwajcarska precyzja – włoski temperament!
* niedoczekanie 🙂